Świadectwo Mateusza

 

Mam na imię Mateusz i chciałbym się z Wami podzielić swoim świadectwem. Pozwolę sobie zacząć od cytatu z Pisma Świętego

Odchodząc stamtąd, Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: “Pójdź za Mną!” On wstał i poszedł za Nim.

Jezus skierował do mnie te słowa, w marcu zeszłego roku, krótko przed moimi urodzinami. Lecz musiał poczekać na moją odpowiedź do października, tak więc mija dopiero rok od kiedy się zgodziłem.Pytanie kim byłem za nim odpowiedziałem na Boże wezwanie, które skłoniło mnie do zmiany drogi, złej drogi którą podążałem? Myślę, że określenie niewierzący-praktykujący będzie najbardziej trafne. Były w zasadzie dwa główne powody tej postawy. Pierwszym powodem był mój światopogląd. Jak za pewne niektórzy z was wiedzą studiuję na uczelni technicznej więc można powiedzieć że mam tzw. umysł ścisły. Byłem po prostu racjonalistą, raczej nieskłonnym do wiary w siły wyższe. Uważałem, że nauka może wyjaśnić wszystko. Z tej niewiary i światopoglądu wynika drugi powód. Było to trwanie w ciężkim grzechu, który najskuteczniej oddala od Boga i utrudnia powrót do niego.

Duch Święty z czasem pokazał mi, że te dwie rzeczy a także brak miłości ojcowskiej, której nigdy w życiu nie zaznałem, uczyniły ze mnie człowieka pustego w środku, bez większych wartości moralnych. A przy tym strasznie pokrzywdzonego wewnętrzne przez różne zranienia i lęki.

Dziś wiem, że niedługo po urodzeniu zostałem przed ołtarzem w kościele powierzony pod opiekę Matki Bożej. I jestem pewny, że to Ona uprosiła u Boga łaskę, dzięki której tu dzisiaj przed Wami stoję.

Zapytacie teraz pewnie, co tak naprawdę wydarzyło się w moim życiu że powróciłem do Chrystusa?Otóż rok temu pojawiło się u mnie pewne pragnienie, coś co bardzo chciałem żeby się stało, ale nie miałem na to absolutnie żadnego wpływu. I zrodził się we mnie, wówczas dziwny, pomysł aby zacząć modlić się w tej intencji. Tak po prostu. Albo Ty Boże istniejesz i dasz to co chcę albo nie. Potrzebowałem do tego jakiejś modlitwy i to najlepiej takiej że odmawiając ją Bóg na pewno mi nie odmówi. Czegoś na wzór zaklęcia. Po krótkim szukaniu w Internecie padło na Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Był to zdecydowanie najlepszy i na pewno nieprzypadkowy wybór. Choćby dlatego, że jest ona skierowana tak naprawdę do Boga Ojca, a mi z prawdziwym ojcem nie było dane nigdy porozmawiać.

I szczerze mówiąc nie wiem jakimi słowami mam wyrazić moc tej modlitwy, moc Bożego miłosierdzia które na mnie zadziałało. Najlepszym wyrazem tego jest chyba to, że tu dziś przed wami stoi człowiek któremu Bóg tak przemienił serce, że z zatwardziałego racjonalisty podważającego prawdy głoszone przez Kościół, widzicie człowieka który teraz tych prawd chce bronić. Kogoś kogo Bóg uleczył i wyprowadził, a w zasadzie wciąż leczy i wyprowadza z ciemnego dołu w jakim się znajdował. A to wszystko tylko dzięki tak prostej czynności jaką jest modlitwa. Myślę, że jest to główne przesłanie tego świadectwa. Że modlitwa jest jedną z najważniejszych rzeczy w życiu chrześcijanina i że Boże Miłosierdzie naprawdę nie zna granic i czyni cuda.

Od tej codziennej modlitwy zaczęła się moja przemiana, która trwa nadal. Oczywiście były wzloty i upadki, ale nie ma czasu by się w nie zagłębiać, więc na zakończenie przytoczę jeszcze tylko jedno zdarzenie które wywarło na mnie silny wpływ.

Oczywiście w trakcie mojej przemiany i związanej z tym modlitwy zacząłem bardziej interesować się wiarą, czytać na ten temat, czytać Pismo Święte, poszedłem do spowiedzi a także wstąpiłem do wspólnoty. Trwało to trochę czasu i w zasadzie już uwierzyłem, ale wciąż potrzebowałem dobitnego i widzialnego dowodu Bożego istnienia. Takim dowodem były marcowe rekolekcje w Chojnicach z Ojcem James Manjackalem, na których zobaczyłem i doświadczyłem namacalnego działania Bożego. Chyba najlepiej tą moją chęć otrzymania widzialnego znaku, którego nie umiałbym sobie naukowo wytłumaczyć, związaną z tym niepewność odnośnie Bożego istnienia i odpowiedź samego Boga, ilustruje pewien fragment z Pisma który na zakończenie pozwolę sobie zacytować.

Tymczasem Jan, skoro usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: “Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?” Jezus im odpowiedział: “Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię.”

Wstecz