Piotr

 

Wczoraj, tzn. 12 września uczestniczyłem po raz pierwszy we Mszy św. z modlitwą o uwolnienie i uzdrowienie. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale coś zaczęło we mnie pękać i zacząłem się modlić inaczej niż zawsze. Pierwszy raz w życiu naprawdę zacząłem się modlić z całego serca i ze wszystkich sił i czułem radość z tej modlitwy. Modliłem się za swoją żonę, którą bardzo kocham i z którą rozwodzimy się. Wyrządziliśmy sobie wiele krzywdy nawzajem, a ja czułem, że cały żal w sercu gdzieś odpływa. Dziś ten żal powrócił, ale jest mniejszy niż wcześniej i wiem, że jeszcze długa droga przede mną abym wszystko zrozumiał i żył tak jak Pan Bóg chce abym żył. Zawsze Bóg był dla mnie ważny i dostawałem wszystko o co Go prosiłem i wszystko zawsze traciłem wtedy, gdy odsuwałem się od Niego. Dziś nie mam nic i nie ma też przy mnie mojej żony, którą bardzo kocham i która ma już inne życie z dala ode mnie. I wczoraj modliłem się o to żeby była szczęśliwa, bardzo szczęśliwa. Bardzo chciałbym być na następnym spotkaniu, ale muszę wyjechać z kraju, jednak jak tylko przyjadę na pewno będę uczestniczył we mszach. Wiem, że na następnej Mszy św. o uwolnienie i uzdrowienie będą moi rodzice. Bardzo bym chciał właśnie za nich się pomodlić i prosić o modlitwę w ich intencji.

Wstecz